wtorek, 28 stycznia 2014

Motywacja

Robiłam kiedyś prezentację na temat motywacji psów do pracy zahaczając również o przewodników tychże psów. Zdecydowanie muszę sobie przypomnieć te wykłady i popracować nad swoją wewnętrzną motywacją. I nie chodzi tu o pracę z psem, bo to dzielnie realizujemy w TRUFLI, ale o szycie. Szczególnie, że zewnętrzne bodźce motywujące jak najbardziej napływają, a wręcz mnie bombardują!
 Wyjątkowym mobilizatorem jest prezent urodzinowy od dziecięcia. Pasmanteryjne drobiazgi wyjątkowo cieszą każdą szyjącą. Guziczki jak cukiereczki, guziczki jak aksamit, wesołe guziczki, tasiemki i sznureczki:)






Własnoręcznie wyklejona kartka



z takim oto cytatem:

"- Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!
Ani konduktorki, ani pasażerów nie zdziwiło to, co było najdziwniejsze - nie to więc, że kot pakuje się do tramwaju, to było jeszcze pół biedy, ale to, że zamierza zapłacić za bilet!"

******************************
Nie wiem czy to dobry impuls, ale docierają kolejne dostawy materiałów z takim oto scenariuszem w tle:

  • Szkoda wyrzucić, a ty na pewno coś z tego uszyjesz - słyszymy od babci, cioci, koleżanki wciskającej nam materiałowe zawiniątko.
  • Zapewne, bardzo dziękuję - odpowiadamy spoglądając na materiał

Skoro się tyle czasu uchował, zazwyczaj oznacza, że jest:
  • Dziwacznego wzoru i koloru? A jak!
  • Nieznanego składu? Który to rozpoznałoby tylko wyspecjalizowane laboratorium chemiczne. Oczywiście!

Ale czy dzięki temu nie stają się dla nas wyzwaniem? Tkaniny zagadki, czekające wiele lat na swój debiut. I w dodatku liczą na naszą kreatywność, bo w ten świat chciałyby wejść w świetle reflektorów i z należnymi fanfarami. Bo ileż można leżakować?! Materiał winem zdecydowanie nie jest.

Materiały zagadki, to specjalność mojej Mamy, od niej właśnie dostaję takież dary. Pokazywałam je TU i TU, trochę TU.  Siaty trafiają do domu i co dalej? 

Dzielę je wg domniemanego podobieństwa i do prania! To dla mnie podstawa:
  • Można wyłapać wszelakie "odleżyny", które są już nie do usunięcia.
  • Działalność milasich żyjątek.
  • Czas suszenia.
  • Później prasowanie, oczywiście tego co się do tego nadaje lub podczas prasowania dowiadujemy się, że jednak nie;)

Dzięki tej procedurze oceniam  tkaninę. Nieraz wydawało mi się, że jest to np. czysta bawełna, a przy prasowaniu odkryłam obecność domieszki. Po drugie zanim tkanina trafi na półkę, w celu kolejnego leżakowania, mogę się na nią napatrzeć a może będzie miała szczęście i coś wymyślę :D

Wywody, dywagacje i co z tego! Nic! Materia wszelaka mnie zalewa, muszę zdecydowanie zakasać rękawy i je uwolnić!

Wracając do tematu. Tym razem bawełniane płótno w kolorze naturalnym oraz trochę czerwonego, granatowego i czarnego. Mimo, że nie zielony, zdecydowanie to cudne kolory. Odrobina normalności w tkaninowym szaleństwie zawsze się przyda! Nic dziwacznego! Hurra! Jeszcze tylko wspomnę, że to podarek od szwagra (podkreślam i zaznaczam, ponieważ ostatnio popełniłam rodzinne faux pas przypisując ułożenie psa tylko mojej siostrze, tym razem piszę jak należy:D



Trafiło się też trochę chyba wełenki, sądząc po zapachu wypranej materii (mam nadzieję, że każdy wie, jaki zapach ma mokra owieczka?). Nie sfociłam jeszcze zestawu skór, ale zobaczycie je już w roli aplikacji, nic straconego.



I pełne zaskoczenie! Ta dam! od mojej Mamy przytargałam kolejny wór, a tam - dwa kawały wełny w rozsądnym kolorze! Przypaliłam niteczki i śmierdziało palonym włosem, aż miło:D W gratisie jeans vel "Odra", milczeniem pominę te kwiatostany.



Kończę już to marudzenie i popracuję nad motywacją, może ten post mnie rozkręci?

13 komentarzy:

  1. O matko ile materiału! Jak ja bym chciała mieć takich darczyńców:) Wiem, że będziesz czarować i ciekawa jestem, co to będą za różności!:))
    Karteczka fajna i te dodatki też, a psie guziczki są moje ulubione:)

    Uściski!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że człek wraca z pracy zabity (tak jak w tej właśnie chwili) zagląda tu chwilę i pada :(

      Usuń
  2. Moja droga i mnie przytłacza nadmiar tego co szkoda wyrzucić bo jeszcze pewnie się przyda. Ale dzięki temu gdy 2 godziny temu dostałam telefon, że potrzebna jest natychmiast szabla piracka wszystko do jej zrobienia miałam pod ręką i wnuczek już wyruszył z szablą w ręku do domu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahah ja mam tak samo ,nie narzekam ale już mi się częsciowo nie mieszczą. Selekcjonuję ,zostawiam te bardziej naturalne ,a te rodem z peerelowskich fartuchów gospodyń domowych oddaję dalej. Bo by mnie z pracowni wypchnęły :))

    OdpowiedzUsuń
  4. o ja musze selekcję przeprowadzić skoro taka ogólna mobilizacja :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak do klubu! Pani Bawełna zapraszamy! Pan Len jak najbardziej! A gdzie tu się pcha Stylon! Psik!

      Usuń
  5. O motywacja :) tego właśnie mi trzeba ....ostatnio zamieszkał we mnie leń i sterta tkanin leży,aż mi głupio jak patrze na inne blogi a tam praca wre
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja Cię zapraszam na "czarowanie wiosny" : http://szyciekoty.blogspot.com/2014/01/candy-z-kotem-u-koty.html

    OdpowiedzUsuń
  7. ach, ja tam lubię takie dary, ale faktycznie zawsze się trafi takie coś, co to leży, bo się wszyje albo coś....Czekam na Twoje pomysły...

    OdpowiedzUsuń

:D