poniedziałek, 28 stycznia 2013

Pieskie życie czyli miłość w czasach kryzysu.


Pod takim tytułem ukazał się artykuł w listopadowym Zwierciadle (11/2012). Niestety nie znalazłam na stronie tego artykułu, ale w skrócie, stara się on wyjaśnić dlaczego ludzie wydają coraz więcej na zwierzęta. Szczególnie na towary tzw ekskluzywne (np perfumy od znanych projektantów) czy fikuśne produkty. Później autor przechodzi do tematu kryzysu relacji międzyludzkich, gdzie zwierzęta zaspokajają naszą potrzebę bliskości, a tym samym rozleniwiają jeżeli chodzi o nawiązywanie kontaktów z ludźmi. Efekt? Coraz większa izolacja. I tu bardzo mnie zaciekawiły przytoczone wyniki badań (prof Hal Herzog), z których wynika, iż australijscy właściciele psów mają gorsze zdrowie i częściej obniżony nastrój niż ich rówieśnicy (domyślam się, że osoby nie będące właścicielami psów). Natomiast w Szwecji właściciele zwierząt domowych są zdrowsi fizycznie od tych, którzy zwierząt nie mieli. Ale częściej cierpią z powodu lęku, chronicznego zmęczenia, depresji i bezsenności. Ludzie mocno przywiązani do swoich pupili są bardziej depresyjni niż ci, którzy darzą swojego zwierzaka mniejszym uczuciem.

Pomijając kwestię zakupów i coraz większego popytu na artykuły zoologiczne. Mnie zainteresowała kwestia wpływu na zdrowie fizyczne i psychiczne, szczególnie, że pierwszy raz spotkałam się z takim podejściem.

Ciekawe co Wy o tym sądzicie? Czy spotkaliście się już z takimi wnioskami jak powyżej?
Pozdrawiam serdecznie!

10 komentarzy:

  1. Przedziwne wnioski. Mam dwa koty i psa..nie uważam się w związku z tym za osobę depresyjną, a i fizycznie, mam wrażenie też nie odstaję ;)
    Co w takim razie zrobić z dogoterapią, hippoterapią?..Coś mi się wydają mocno wydumane te badania.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi od razu przyszła na myśl dogoterapia oraz inne pozytywne aspekty wynikające z posiadania zwierzęcia (jakiegokolwiek)

      Usuń
  2. Nie , nie czytałam na ten temat o depresji.
    Jeżeli już to raczej odwrotnie.
    Ci co mają zwierzęta mają się lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak piszesz Krysiu, dlatego postanowiła zapytać się publicznie, może coś na ten temat było już pisane?

      Usuń
  3. Czytałam ten artykuł. Wydał mi się wyssany z palca ;) Ja już pomijam dogoterapię czy animaloterapię w ogóle, ale każdy psychoterapeuta powie, że zwierzak to samo dobro. Pomijając przypadki psotników, które potrafią czasami nieźle podnieść ciśnienie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiałam, czy tak właśnie nie jest?

      Usuń
  4. Hmm, ciekawy artykuł. Choć chyba w niego nie wierzę... Może dane są czysto przypadkowe. Wydaje mi się, ze co do tej depresji jest odwrotnie :P Np. gdy jestem załamana lub wściekła na kogoś, a podejdzie do mnie mój kotek czy psiak to od razu (choć trochę!) poprawia mi się humor :)
    Z kondycją fizyczną to nie wiem, ale ja osobiście gdyby nie pies, nie wyszłabym na spacer, to samo moja babcia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe...Zwierzę to przyjaciel tak? A przyjaciele nie mają nic wspólnego z depresją. Poza tym wystarczy spojrzeć w te ślepka i świat od razu wydaje się lepszy:) Zapraszam po wyróżnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też ten artykuł mnie zainteresował, bo nigdy o czymś takim nie słyszałam.
      Dziękuję serdecznie za wyróżnienie! :D

      Usuń

:D