dawno, dawno, dawno temu (tzn jakieś 2 lata temu) w dalekiej krainie zwanej transywanią, w mieście bran u wrót zamczyska strasznego drakuli (to taka ściema dla turystów, krwawy wladimir miał swoje zamczysko, gdzie indziej, ale ten zamek w branie łatwiej chyba było odbudować:) ten oryginalny jest na górze, na którą prowadzi ponad 1000 schodów, więc się nie dziwię, że dreptać z zaprawą nikomu się nie chciało:). wracając do tematu, u wrót tegoż zamczyska zakupiłam przyodziewek z takim oto słodkim obrazkiem:
ale przyodziewek ten miał koszmarny dekolt (tzn. jego brak):
zdecydowanie nie lubię takiego czegoś, więc nożyczki poszły w ruch:
i maszyna również:
i coś takiego się uszyło:
wiem, nic nie widać, ale jest już ciemno :( jutro mniej mrocznie, biorę się za bluzę koloru różowo-majtkowego :)) pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
:D