Robiłam kiedyś prezentację na temat motywacji psów do pracy zahaczając również o przewodników tychże psów. Zdecydowanie muszę sobie przypomnieć te wykłady i popracować nad swoją wewnętrzną motywacją. I nie chodzi tu o pracę z psem, bo to dzielnie realizujemy w TRUFLI, ale o szycie. Szczególnie, że zewnętrzne bodźce motywujące jak najbardziej napływają, a wręcz mnie bombardują!
Wyjątkowym mobilizatorem jest prezent urodzinowy od dziecięcia. Pasmanteryjne drobiazgi wyjątkowo cieszą każdą szyjącą. Guziczki jak cukiereczki, guziczki jak aksamit, wesołe guziczki, tasiemki i sznureczki:)
Własnoręcznie wyklejona kartka
z takim oto cytatem:
"- Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!
Ani konduktorki, ani pasażerów nie zdziwiło to, co było najdziwniejsze - nie to więc, że kot pakuje się do tramwaju, to było jeszcze pół biedy, ale to, że zamierza zapłacić za bilet!"
******************************
Nie wiem czy to dobry impuls, ale docierają kolejne dostawy materiałów z takim oto scenariuszem w tle:
- Szkoda wyrzucić, a ty na pewno coś z tego uszyjesz - słyszymy od babci, cioci, koleżanki wciskającej nam materiałowe zawiniątko.
- Zapewne, bardzo dziękuję - odpowiadamy spoglądając na materiał
Skoro się tyle czasu
uchował, zazwyczaj oznacza, że jest:
- Dziwacznego wzoru i koloru? A jak!
- Nieznanego składu? Który to rozpoznałoby tylko wyspecjalizowane laboratorium chemiczne. Oczywiście!
Ale czy dzięki temu
nie stają się dla nas wyzwaniem? Tkaniny zagadki, czekające wiele lat na swój
debiut. I w dodatku liczą na naszą kreatywność, bo w ten świat chciałyby wejść
w świetle reflektorów i z należnymi fanfarami. Bo ileż można leżakować?! Materiał
winem zdecydowanie nie jest.
Materiały zagadki,
to specjalność mojej Mamy, od niej właśnie dostaję takież dary. Pokazywałam je TU i TU, trochę TU. Siaty trafiają do domu i co dalej?
Dzielę je wg
domniemanego podobieństwa i do prania! To dla mnie podstawa:
- Można wyłapać wszelakie "odleżyny", które są już nie do usunięcia.
- Działalność milasich żyjątek.
- Czas suszenia.
- Później prasowanie, oczywiście tego co się do tego nadaje lub podczas prasowania dowiadujemy się, że jednak nie;)
Dzięki tej
procedurze oceniam tkaninę. Nieraz
wydawało mi się, że jest to np. czysta bawełna, a przy prasowaniu odkryłam
obecność domieszki. Po drugie zanim tkanina trafi na półkę, w celu kolejnego
leżakowania, mogę się na nią napatrzeć a może będzie miała szczęście i coś
wymyślę :D
Wywody, dywagacje i
co z tego! Nic! Materia wszelaka mnie zalewa, muszę zdecydowanie zakasać rękawy
i je uwolnić!
Wracając do tematu. Tym razem bawełniane płótno w kolorze naturalnym oraz
trochę czerwonego, granatowego i czarnego. Mimo, że nie zielony,
zdecydowanie to cudne kolory. Odrobina normalności w tkaninowym szaleństwie zawsze się przyda! Nic dziwacznego! Hurra! Jeszcze tylko wspomnę, że to podarek od szwagra (podkreślam i zaznaczam, ponieważ ostatnio popełniłam rodzinne faux pas przypisując ułożenie psa tylko mojej siostrze, tym razem piszę jak należy:D
Trafiło się też
trochę chyba wełenki, sądząc po zapachu wypranej materii (mam nadzieję, że każdy wie, jaki zapach ma mokra owieczka?). Nie sfociłam jeszcze zestawu skór, ale zobaczycie je już w roli aplikacji, nic straconego.
I pełne zaskoczenie! Ta dam! od mojej Mamy przytargałam kolejny wór, a tam - dwa kawały wełny w rozsądnym kolorze! Przypaliłam niteczki i śmierdziało palonym włosem, aż miło:D W gratisie jeans vel "Odra", milczeniem pominę te kwiatostany.
Kończę już to marudzenie i popracuję nad motywacją, może ten post mnie rozkręci?
O matko ile materiału! Jak ja bym chciała mieć takich darczyńców:) Wiem, że będziesz czarować i ciekawa jestem, co to będą za różności!:))
OdpowiedzUsuńKarteczka fajna i te dodatki też, a psie guziczki są moje ulubione:)
Uściski!:)
Najgorsze jest to, że człek wraca z pracy zabity (tak jak w tej właśnie chwili) zagląda tu chwilę i pada :(
UsuńMoja droga i mnie przytłacza nadmiar tego co szkoda wyrzucić bo jeszcze pewnie się przyda. Ale dzięki temu gdy 2 godziny temu dostałam telefon, że potrzebna jest natychmiast szabla piracka wszystko do jej zrobienia miałam pod ręką i wnuczek już wyruszył z szablą w ręku do domu.
OdpowiedzUsuńI to nas ratuje:D
UsuńHahah ja mam tak samo ,nie narzekam ale już mi się częsciowo nie mieszczą. Selekcjonuję ,zostawiam te bardziej naturalne ,a te rodem z peerelowskich fartuchów gospodyń domowych oddaję dalej. Bo by mnie z pracowni wypchnęły :))
OdpowiedzUsuńTeż muszę popracować nad selekcją!
Usuńo ja musze selekcję przeprowadzić skoro taka ogólna mobilizacja :))))))
OdpowiedzUsuńJak do klubu! Pani Bawełna zapraszamy! Pan Len jak najbardziej! A gdzie tu się pcha Stylon! Psik!
UsuńO motywacja :) tego właśnie mi trzeba ....ostatnio zamieszkał we mnie leń i sterta tkanin leży,aż mi głupio jak patrze na inne blogi a tam praca wre
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
No właśnie, może to przesilenie zimowe
UsuńTo ja Cię zapraszam na "czarowanie wiosny" : http://szyciekoty.blogspot.com/2014/01/candy-z-kotem-u-koty.html
OdpowiedzUsuń:D
Usuńach, ja tam lubię takie dary, ale faktycznie zawsze się trafi takie coś, co to leży, bo się wszyje albo coś....Czekam na Twoje pomysły...
OdpowiedzUsuń