Na sobotę miałam ambitne szyciowe plany ogarnięcia kilku zalegających rzeczy. Ale cały dzień został pochłonięty przez kamizelkę i nie myślcie sobie, że ją od początku szyłam! Pewnie wtedy poszłoby znacznie szybciej :D
W lesie jeszcze szaro, buro i ponuro, co nie przeszkadza w skorzystaniu z chwili mojej nieuwagi i zabawieniu się w dzika!
Jak tylko wpadła mi w ręce Burda nr 1/2014 z pomysłem na zrobienie kamizelki z płaszcza czy innej wierzchniej odzieży, od razu sobie pomyślałam, że wisząca w szafie tatowa kurtka skórzana (zwana potocznie skórą dziadka Mariana;) idealna będzie na taki eksperyment. Zanim się zebrałam trochę zeszło, ale impulsem była potrzeba kawałka skóry na klapkę do TEJ torebki. Tak więc kurtka już bez rąk wołała spod stołu o litość!
Przyznam szczerze, że czytając pierwszy raz ten oto opis przeróbki, zastanowił mnie sposób podszycia rękawów. A cztery kroki: rozpruwamy, wywijamy, zaszywamy, ewentualnie stebnujemy i jest, wydały mi się zbyt proste.
No, nie poszło tak łatwo, albo ja coś źle robiłam, albo tak to miało wyglądać, ale wywinięcie do szycia wierzchniej tkaniny i podszewki, prawymi stronami do siebie i szycie graniczyło z cudem, mimo, że podszewkę na boku rozprułam solidnie. Kurtkę trochę zmniejszyłam w ramionach (rozmiar męski 52). Może to miało wpływ na spasowanie obu części, ale jakoś dałam radę, szyjąc kolejno od dwóch stron do połowy. Z szyciem skóry nie miałam najmniejszego problemu, stara maszyna uwinęła się z tematem. Nie stebnowałam rękawów, jakoś lepiej mi bez tego.
Musiałam wypruć wszystkie guziki i wymienić spodnie guziczki, bo każdy był z innej parafii, albo go w ogóle nie było. A jak guziki już leżały wyprute obok siebie, to się okazało, że były różne :)))
Nastąpiła więc radosna twórczość guzikowa:D
Intrygująca metka (jakby ktoś nie wiedział, tak jak ja do tej pory to: białoskórnictwo to rzemiosło garbarskie specjalizujące się w cienkich skórach na rękawiczki i odzież)
W moich sobotnich zmaganiach wspierał mnie nowy mieszkaniec kącika szyciowego. Prawda, że uroczy?
Z Twoich zajęc to najbardziej mi odpowiada spacer z psem,
OdpowiedzUsuńbo na reszcie szycia to się nie znam :-)))
Mogę tylko podziwiać :-)
Jakie urocze guziczki masz na tej kamizelce :)
OdpowiedzUsuńTak spacer to tak, ale szycie takiego wielkiego zwierza to już nie.....wole małe formaty:)
OdpowiedzUsuńOj widzę,że Dziadek Marian ma jeszcze lepsza zaczarowaną szafę ode mnie :) Widziałam "na żywo" kamizele i jest REWELACYJNA! z maleńkimi guziczkami w kształcie kosteczek :D Buziak w nochalek dzikowej-Mi :)
OdpowiedzUsuńTa kamizelka jest rewelacyjna! :D
OdpowiedzUsuńJa Cię podziwiam! Niesamowicie wymyśliłaś z tą kamizelką. Ja nawet nie wiem, co to jest to stebnowanie. Guziki dopełniają całości rewelacyjnie!!!
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że niedługo dostanę z Polski trochę materiałów i dwie Burdy: jedną normalną i jedną dla początkujących i w tej dla początkujących są luźne spodnie, które bym bardzo chciała uszyć:)))
Hihihi, umorusana Miśka jest mega słodka:D
Buziaki i pogłaski dla dziczka!:))
Kamizelka super :)))
OdpowiedzUsuńJaki śliczny masz kubeczek :)))) fajowy :)